Już pażdziernik się szykuje
by miasteczko opanować,
zrozumiałem to i czuję-
tu panuje jakaś zmowa.
Wrzesień mu oddaje władzę
i pozwala w mieście rządzić
chociaż ja mu dobrze radzę
by nie musiał w świecie błądzić.
Odczuwamy to stopniowo
gdy słoneczko nas hołubi,
nie musimy ruszać głową-
ono ciepłą jesień lubi.
Już fontanna pusta stoi,
biała panna wyjechała
i w Las Vegas pewnie broi
lub w Paryżu tańczy mała.
Pewnie wiosną do nas wróci
aby zająć miejsce swoje,
tantalowe męki skróci
ulubieńców także moje!
Słońca dosyć na Zarzece,
na tarasie pieski leżą,
wnet skłaniają się ku rzece
i po chwili do niej bieżą.
Trawa wciąż maluje łąkę
na zielono jakby latem,
pies ugania się za bąkiem
który łapki ma kudłate.
Bóbr tuż przy nas drzewo siecze,
i nie boi się człowieka,
tną siekacze ostre miecze,
ich właściciel nie ucieka.
Teraz bobrów liczne stado
anektuje rzeki kawał,
czyni to za czyjąś radą
a roboty też ma nawał.
Po bocianach ani śladu,
żabki czują się wspaniale
bo na łące więcej ładu-
baraszkują w wielkim kale!
Deszcz dopełnia im bajoro
by nurkować mogły fajnie,
wody mają ciągle sporo-
śladu nie ma po kombajnie.
Dziś pająki nici przędą
bo to przecież stary zwyczaj,
lasso szczęścia robić będą-
babie lato nas zachwyca!
Dzięki słońcu tu na łące
piękne lato jeszcze mamy,
które u nas się nie kończy
bo ma nasze złote ramy.
Słońce mówi nam dobranoc
a ja czekam tu jak zwykle,
ono wzejdzie jutro rano-
obce mu kosmiczne figle.
Ty już idziesz w naszą stronę
i uśmiechasz się z daleka,
psy pracują już ogonem-
mały Koko głośno szczeka!
Płyniesz lekko piękną ścieżką
zachodzimy twoją drogę,
pozwalamy psocić pieskom
i już cię powitać mogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz