Biała panna kapiel bierze

Lawenda się już biskupi
mieczykiem oraz kolorem
a ponętka przestrzeń łupi
tu karmazynowym wzorem.


Wspomagają białą pannę
albo  panna je wspomaga,
gdy kapiele bierze ranne:
baraszkuje w muszli naga.

Słonko rzeżbi kształt jej śliczny
alabastrem i promykiem,
nastrój iście idylliczny
uwypukla formy dzikie.

Gdy wieczorem zmierzch nadchodzi
wody trzeba dużo więcej,
panna ciągle w muszli brodzi,
wciąż pracują smukłe ręce.

Jak syrena chłodzi ciało
nieco chłodnym już strumieniem
ale ciągle jest jej mało-
kąpiel stałym jej pragnieniem.

Piękne ciało zmierzch ukrywa
jakby dostał na to patent,
zapał ciepła noc porywa
ale właśnie pięknym latem.

Uśmiechnięte kwiaty wokół
twardo spać powinny już,
teraz wchodzą aż na cokół
bo ich pani bierze tusz.

Ciągła radość przy fontannie,
płynie zapach lawendowy,
żywy teatr dzięki pannie
idzie mocno nam do głowy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz