Maj i czerwiec przeminęły
a za nimi pobiegł lipiec,
teraz sierpień tworzy dzieło
i ciepełkiem nadal sypie.
Psy wciąż leżą u stóp moich:
delektują się tu chłodem,
łąka znowu rany goi,
Eol pieści trawki młode.
Biała panna w muszli białej
do rosołu rozebrana,
pręży piękne ciało całe
i je studzi już od rana.
Woda chlapie z mej fontanny
i zakłóca martwą ciszę,
już minęło święto Anny,
chłód się schował w jakąś niszę.
Spokój,sierpień i fontanna,
w dole już mnie wabi rzeka,
niech wytrwale biała panna
tu na swego pana czeka.
Czujne psy mi towarzyszą,
zadzierają w górę głowy,
wśród wierzb ptasie śpiewy słyszą
choć ten koncert dlań nie nowy.
Bóbr po rzece świetnie pływa
i łopatą głośno chlapie,
stado kaczek tuż się zrywa,
Ziunia sprytnie ważkę łapie.
Sierpień nowe karty pisze
i rozdaje wśród stworzenia,
każde je inaczej słyszy-
po swojemu je odmienia.
Nastrój łąki mnie urzeka
i uzdrawia moje ciało,
tu na ciebie będę czekał
bo mi ciągle życia mało.
Osiemnasta na zegarze,
kos donośnie solo woła,
lato daje dobro w darze-
ty wychodzisz już z kościoła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz