Od rana deszcz ciągły leje
i mury kamienic moczy,
nastrój ponury tu sieje,
mgłą już zaciąga ich oczy.
W południe ruch na ulicy
panuje na mocy pogody,
fronton mojej kamienicy
jest silniejszy od przyrody.
Stoi facet z psem przy nodze
i pojazdy obserwuje
jak z rozkazu mkną po drodze-
w piersiach jakieś bóle czuje.
Schludnie Stasio dziś wygląda,
brama służy mu przyjażnie
i cierpliwie wspiera Bonda
jak rycerza zbroja w baśni.
Astma płuca obejmuje,
więzi całe kapilary,
coraz słabszym Stach się czuje-
słabną jego mocne bary.
Mózg wysyła mu sygnały
co go może uratować,
upór twardszy ma od skały
a na swoje życie plowa!
Gdzie człowieku się rodziłeś,
czemu chowasz się za rogiem,
gdzie rozsądek pogubiłeś?
Życie czeka wciąż za progiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz