Spacer z końcem lata

Bażant krzyczy po gęstwinie,
zrywa ciszę w małej głuszy,
alarm ptaka z trwogą płynie-
Aza strzyże ostre uszy!


Pomiędzy ciszą a hałasem
pułk białodrzewów hardo stoi
i ochrania piękną trasę-
Koko hałasu się boi.

Tak enklawa małej ciszy
w jednej chwili nagle znika,
w naturalnej ,ślicznej niszy
głos się wzmaga miast zanikać.

Zostawiamy to kuriozum
odbijając nieco w prawo,
pieski mają też swój rozum:
miny zwierząt biją brawo!

Wchodzimy teraz w brzezinę
która ukrywa dwa koty,
przyjmując na siebie winę
przyjmuje też wiejski motyw.

Lato tu wolno umiera
bo bardzo ładny jest wrzesień,
jak sójka do drogi się zbiera-
trawa do góry wciąż pnie się.

Jarzębiny i kaliny
założyły suknie swoje,
spąsowiały drzewek miny-
las je prosi na podwoje.

Łopian,oset i pokrzywa
wspólnie chwalą się urodą,
każde tajemnice skrywa
chociaż w rowie rosną z przodu.

Chmurki tasują się cicho...,
owoców w sadach ubywa,
czyżby ukradło je licho
które w luksusy opływa?

Mijamy ostatnie drzewa
witając pola jesieni,
otwarta przestrzeń zdumiewa
bo zawsze umie się zmienić.

Barwy jesieni ją zdobią
i kraszą swoją urodą,
teraz udanie to robią
i idą w zgodzie z modą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz