Rozżalony maj się kończy,
czerwiec ostro go popędza,
przyczajony w swej opończy
nocą siły wciąż oszczędza.
On zakończy czas wiosenny
i rozpocznie nowe lato
nim odpłynie nocą senny
wianeczkami na bogato.
Kiedy czerwiec już odejdzie
ciepły lipiec do nas zstąpi,
latem księżyc dziarsko wzejdzie-
blasku swego nie poskąpi.
W świetle księżyca lubimy
rozmyślać nad naszym bytem,
z pietyzmem w ciszy śledzimy
już fazy życia przebyte.
Księżyc zawisł nad stawem,
z nocy się marek naśmiewa
a ona rosi tu trawę
bo takie humory miewa,
Kontemplujemy dziś nocą
najwięcej o sobie samym,
gwiazdy na niebie migoczą
a księżyc szuka swej damy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz