Łąka już odżyła ślicznie
i na nowo znów rozkwita,
dziś wygląda idyllicznie
i lipcowe lato wita.
Psy warują by mnie chronić,
leżą w cieniu bo słoneczko
operuje jak na dłoni-
chłód przyjemny jest nad rzeczką.
Woda siurka wciąż z fontanny
aby klimat nieco schłodzić,
kiedy przyjdzie święto Anny
chłód się wkradnie jak sam złodziej.
Z zamrażarki lody biorę
by na chwilę schłodzić ciało
lecz od lodów spacer wolę
tuż nad rzeką z psiarnią całą.
Wnet od Bystrej ciągnie chłodem
chociaż lipca kawał jeszcze,
moje ciało już nie młode
wystawione jest na dreszcze.
Odzyskując barwy swoje
łąka znowu mnie urzeka,
harce czynią pieski moje,
głośno pluszcze bystra rzeka!
Osiemnasta już dochodzi,
tak jak zawsze msza się kończy,
w oceanie kwiatów brodzisz
aby ze mną się połączyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz