Dom się jak statek kołysze

Śpiew drozda rano mnie budzi,
kosmosy pieści zefirek,
choć przy tym mocno się trudzi
odpocząć nie chce przez chwilę.


Dom się jak statek kołysze
zanim mą kawę wypiję
a gdy wiersz jeszcze napiszę
to wtedy wiem już że żyję.

Już zapach palonej kawy
w moim domowym kambuzie
załatwia wnet sedno sprawy
a ja się czuję na luzie.

Znika bułka maślana,
z cygara rezygnuję,
więc decyzja przemyślana
sprawia że lepiej się czuję.

Mniej dymu na mej Zarzece
to więcej jest zdrowia chyba,
z tą myślą idę ku rzece,
następną...czy weżmie ryba.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz