Jeśli czasu masz chwileczkę
by posłuchać mych wynurzeń
to opowiem ci bajeczkę-
usiądż proszę,już ci służę...
Kiedy byłem małym brzdącem,
miałem już całe dziesięć lat,
to myślałem: "gdy ukończę
lat piętnaście pójdę w świat!"
Stałem w oknie jak idiota,
myśli kuły mokre szyby,
jedna była myślą złotą:
"pewnie się potopią ryby!"
Gdy deszcz przestał padać wkrótce
słońce chętnie niebo zdobi,
myśli moje płyną w łódce,
ciało coś innego robi.
Myśli sobie,ciało sobie-
może ze mną coś nie tak?...
Każdy sobie rzepkę skrobie
lub chodzi tyłem tak jak rak.
Wyobrażnia ma bez granic
umysł zechce wziąć w niewolę
i mnie będzie miała za nic-
postaw veto mój sokole!
Ma fantazja brała górę
i błądziłem po krainie
gdzie herosi chodzą sznurem
niby w zakazanym kinie.
Mama śmiała się a tato
dziwił ale tylko krztynę:
"nasze życie jest jak lato
kiedy nas nagradza synem."
Miałem wtedy ośmiu braci
i siostrzyczkę jedną miłą,
więc byliśmy już bogaci...
bo tak wtedy się mówiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz