Cimitirul Vesel - Wesoły Cmentarz

Półwysep bałkański
ma przybytek Pański,
który ludziom służy,
stereotyp burzy.


W Maramureszu
ludzie się nie spieszą,
wbrew światowej modzie
żyją jak w ogrodzie.

Kwiaty Pana Boga
przed ostatnią drogą,
żyją jak za piecem
bo On trzyma pieczę.

Sapanta maleńka
ukrywa cudeńka,
które ci pokaże
przy anielskiej straży.

Tu jest ziemia święta
i Wesoły Cmentarz
już dla zmarłych ludzi-
nie próbuj ich budzić!

Zasnęli snem wiecznym
aby być bezpiecznym,
pod Patrasa daszkiem
sen jest dla nich rajskim.

Życie piękne było
ale się skończyło
na tym ludzkim świecie:
mężczyżnie,kobiecie,
starcowi,dziecięciu
na drogi zakręcie,
ich Wesoły Cmentarz
śmierci elementarz.

Choć byłem strażakiem
miałem manie takie:
podkładałem ogień
pod domostwa progiem,
kiedy tam przybyłem
pierwszy go gasiłem.
Kiedy mnie złapali
to mi łupnia dali:
połamali gnaty,
ubili psubraty!

W Eliaszowe święto
szedłem ścieżką krętą,
nogi miałem bose,
niosłem ostrą kosę
aby kosić trawę-
leżę pod murawą!

Miałem złote ręce
i dużo pieniędzy,
miałem jeszcze jędzę
która chciała więcej.
W szale ją zabiłem,
siebie powiesiłem!

Trębacz zawołany
i muzyk lubiany,
gdy była niedziela
Stan wracał z wesela.
Trąba go zabiła
jak z góry schodziła,
dął w nią zanim mała
jego wydymała!

Robotna niewiasta
szła na targ do miasta,
niosła worek grochu
wpadła pod samochód
i przez grochu ziarnka
przebrała się miarka,
bo nie zawsze praca
nam zdrowiem popłaca.
Przez ziarenka grochu
leżą tu jej prochy!

Ta dzieweczka mała
tak ślicznie spiewała
i tańczyła piknie
do czasu nim zniknie.
Raz wpadła do rzeki-
leży tu na wieki!

Mąż obił mnie kijem
gdy wypił rakiję,
z lei mnie ograbił
i w obłędzie zabił,
a potem żałował
bo młodą mnie chował!

Choć byłem rolnikiem
miałem żądze dzikie,
owieczki pasałem
i giwerę miałem.
Biłem złego wilka
aż ich przyszło kilka-
dwóch ubiłem z broni,
mnie zagryżli oni!

Grałem na klarnecie
kochanej kobiecie,
na imprezach gralem
i trzosik zbierałem,
choć nie był malutki
miałem swoje smutki
i życie niemiłe
bo rogaczem byłem!

Miałem zawód taki
że szyłem serdaki,
kożuchy i błamy
dla chłopa i damy,
zanim przyszedł złodziej
ten co tyłem chodzi!

Organistą byłem,
w organy waliłem,
nosiłem też kobzę
bo grałem nań dobrze,
lecz organy w brzuchu
nie chciały mnie słuchać:
stanęły okoniem-
ja stanąłem po nich!

Mocne miałem dłonie
więc wam kułem konie,
mówiąc inne słowy
robiłem podkowy,
kopyto skrobałem,
ćwiekiem zabijałem.
Przy nieszczęsnej chwili
kiedym się nachylił
dostałem z kopyta
i z zapłaty kwita!



Na Wesołym Cmentarzu
duchy nas nie straszą,
bo raczej wokoło
jest całkiem wesoło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz