Lato dzierży panowanie,
wrzesień czeka tuż za progiem,
wciąż lansuje swoje trwanie
i ciepełko śle nam drogie,
a słoneczko ukochane
anonsuje się już z rana.
Ref.:A ja na tarasie siedzę
jakby za pancerną szybą
i życie przed sobą śledzę,
choć chciałbym być nawet rybą
która pływa w jeziorze,
śmigłym ptakiem w przestworzach.
Lata w mieście ciągle dużo,
tyle życia ilu ludzi,
stereotyp chłopcy burzą
i to w nas nadzieje budzi,
że odwagi nam zostało
kiedy nieposłuszne ciało.
Na ulicy,na ryneczku
drepczą wciąż znajomi moi
a w alejkach na ławeczkach
siedzi paru kumpli moich;
nogi nas czasami bolą,
często w domu zostać wolą.
Dzisiaj siedzą tu beze mnie,
bez Stefana i bez Lecha,
choć na skwerku jest przyjemnie
mój dom moją jest pociechą:
przy magicznym ,małym stole
oddaję się wciąż w niewolę...... .
Pod tarasem,przy fontannie,
na rabacie w żyznej glebie
trwa smagliczka przy swej pannie-
choć przez lato mają siebie,
płonie panny piękne lico
nim przestanie być dziewicą.
Zapach kwiatów oszałamia
czułe nozdrza i serducho,
w mojej głowie lekki zamęt
nagle budzi we mnie zucha-
choć zliczyłem lat swych wiele
duch młodości kipi w ciele!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz