W oceanie wspomnień

W oceanie wspomnień
grzebię jak w lamusie;
młodość idzie do mnie
z roześmianą buzią!


Wyciąga swe dłonie,
mruży czarne oczy
a jej postać płonie
w aurze uroczej.

Zachłyśnięci życiem,
znowu żądni wrażeń
w miłości kokpicie
odpływamy razem.

Płyniemy nad światem
który barwy zmienia:
ma różową szatę
gdy wychodzi z cienia.

Innym razem znowu
szary jest i smutny,
czasem od połowy
bywa bałamutny.

Nad rzeką płyniemy
co dzieli równinę,
choć tego nie wiemy
dzielimy swą winę.

Lecimy nad lasem
zielonym jak trawa,
z wysoka tymczasem
jest czarny jak kawa.

Najdłużej fruwamy
nad ogromnym grodem
który ma dwie bramy
i słynie z urody.

Lądujemy cicho
by powtarzać życie,
budząc grożne licho
uciekamy skrycie.

Choć to miasto duże
ale bez lotniska,
gdy jesteś na górze
tracisz widok z bliska.

Nie idżmy tą drogą
znów kolejny już raz,
naiwni iść mogą
lecz pokona ich czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz