Wzdycha ziemia sucha
wydając nad ranem
z głębi swego brzucha
skargi niesłychane.
Kochałes mnie mocno
kiedy młodą byłam:
piękna i owocna
dzieci ci rodziłam.
Deszcz majowy siąpi
na ziemię nie pada,
wilgoci jej skąpi
choć byłaby rada.
Dzień się w noc zamienia
ulgę jej przynosi,
niewiele to zmienia,
skutku nie przynosi.
Leży w ziemi ziarno
i nadzieją żyje,
może zginąć marnie
gdy się nie napije.
Dwu rzeczy mu trzeba
by poczęło życie,
czeka cudu z nieba
choćby już o świcie.
Mała kania deszczu
wypija aż morze
a ziarno chce jeszcze
światła w swojej porze.
Deszcz majowy siąpi,
coraz gęstszy pada,
wilgoci nie skąpi
ziemia jest mu rada.
Deszcz majowy pada
w ulewę przechodzi,
plony zapowiada-
znów ziemię uwodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz