Mgła opadła, sto pałaszy
zabłyszczało w słońcu rano,
widok armat nie przestraszył
gdy do boju sygnał dano.
Somosierra ogniem zionie
don Benita San Juan,
po przełęczy pędzą konie
a na pierwszym koniu Jan.
"Cesarz patrzy!, Polska czeka!"
Kozietulski wykrzykuje,
za nim pędzi zbrojna rzeka
której wróg nie opanuje.
Deszcz kartaczy przodem razi
a skrzydłami serie sieką
gdy szturmują chłopcy nasi
łza się kręci pod powieką.
Wąwóz wąski lecz natarcie
błyskawicznie się rozwija
bo już szwadron w pierwszym starciu
hałubicy zatkał ryja.
Kozietulski konia stracił,
Dziewanowski w ramię dostał
i kończynę swą utracił,
Krzyżanowski w polu został!
Niegolewski zuch szwoleżer:
gdy go ranił Hiszpan ryży
długo musiał trzymać leże
aż w Madrycie u ..... markizy.
Szwoleżerów pół szwadronu
pozostało w polu chwały
a ich dusze jak do schronu
ku niebiosom uleciały.
Kozietulski już bohater
nam stygmatem wojsko znaczył,
swoją sławę brał na raty
bo tę cesarz dzielić raczył.
Chociaż legię z rąk cesarza
nasz szwoleżer dumnie przyjął
to biuletyn go spotwarzał
bo w nim wroga inni bija.
Droga wolna do Madrytu ;.....
Sława w niebo uleciała -
Napoleon użył chwytu
ale pamięć pozostała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz