Poprosiłem raz leszczynę
by mi dała garść orzechów
potem dałem je dziewczynie
by namówić ją do grzechu.
Gryzłeem jej orzechy twarde
łatwo niemal jak wiewiórka
ale dziewczę to uparte
wciąż dawało mi gdzieś nurka.
Komplementy znów prawiłem
wychwalając jej zalety,
nawet wiersz jej ułożyłem
odsłaniając swe sekrety!
Spoglądałem na nią czule
i z emfazą powtarzałem:
pozwól mi się choć przytulić
ale myśli grzeszne miałem.
Ona jednak trwała murem
i uparcie powtarzała
widząc na mym czole chmurę,
że za wcześnie, że jest mała.
Kiedy randkę kończyć chciałem
i do domu z koszem iść
wtedy od niej usłyszałem:
"zerwij owoc, zerwij kiść".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz