Patrzysz na mnie dziwnym wzrokiem
jak na wspólny ekran życia
co przemija rok za rokiem
bezpowrotnie i niezbicie.
Uciekają nam radości
które miały służyć przecież
jak lekarstwo,być najprościej
panaceum w chorym świecie.
Poznikali przyjaciele
jak kamfora i bez śladu
chociaż było ich tak wielu -
już nie mamy na to rady.
Jesteś blisko ale obok
bo ognisko nam domowe
dziś przysłonił szary obłok,
barwy uczuć przemalował.
Lecz ja nie dam za wygraną
będę znowu ciebie gonił
przez noc całą aż po rano
będę ścigał dotyk dłoni.
Bo ja znów chcę ciebie mieć
tylko ciebie mieć bez końca
bo ja znów chcę z tobą biec
ciągle biec w stronę słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz