Wschód jej świeży, bez nałogów
obiecuje już od progu
swe walory nieść wysoko
blisko słońcu i obłokom.
Kiedy patrzysz nań ze szczytu
widzisz warstwę monolitu-
sił potęgę, wyuzdanie
i sukcesu ciągły taniec.
Gdy wzrok zwrócisz na Południe
to się stroi bardzo cudnie
niby flora w pełni lata
uśmiechnięta cała w kwiatach..
Kiedy patrzysz nań z daleka
wielka góra gdzieś ucieka;
w pasmo miejsce abonuje
i pół siebie ukazuje.
Lecz gdy staniesz sobie z boku
by dokładnie mieć na oku
monstrualne to zjawisko
cechy góry widzisz wszystkie.
Już na własne widzisz oczy
jak ze szczytu w dół się toczy
mały fragment twardej skały
przyśpieszając oszalały.
Gdy oglądasz ja z Północy
to wyglądem kłuje w oczy;
mgła jęzorem turnie liże,
buran garby chłoszcze chyżo.
Gdy lustrujesz ją od dołu
inne jeszcze widzisz zgoła
poplątane tam drożyny,
ma przepaście i szczeliny.
Zachód spokój obiecuje,
ciepłe barwy emanuje
ozłacając dumną panią
i tych którzy patrzą na nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz